Steven Universe Wiki
Advertisement
Steven Universe Wiki

- CO TO MA ZNACZYĆ, ŻE DALEJ NIE WRÓCILI Z ZIEMI?!

- T-to znaczy to, że n-nie mamy od nich ż-żadnej wiad-d-domości, w-wasza w-wysokość..

- MILCZEĆ! Te Klejnoty z Ziemi wydają się silniejsze, niż myślimy, skoro nie możemy nawet namierzyć statku. Hmph, dość marnowania czasu na tę żałosną planetę. Cluster załatwi wszystko za nas. 

- A-ale... Cz-czy gdy C-Cluster nie odzyska s-swojej formy fizycznej, t-to czy nie b-będzie t-też zagrożeniem dla Homewo-

- POWIEDZIAŁAM: MILCZEĆ! Mamy broń, która powstrzyma nawet to coś. Teraz odejdź. I wezwij do mnie Niebieski Diament. 

Perła wyszła z sali w pośpiechu, gdy Żółty Diament podeszła do gabloty po lewej stronie pokoju. Spojrzała na nią wyniośle i z uśmiechem powiedziała do siebie:

- Już niedługo.. Wszystko się zacznie. Pożałujesz swojej zdrady, Rose. - Żółty Diament roześmiała się maniakalnie, gdy drzwi do jej sali otworzyły się i wkroczył Niebieski Diament.

- Wzywałaś mnie?

- Tak. Usiądź, mamy ważną sprawę do rozmówienia...

========================================================================[]

Szopa Grega. Perła i Perydot modyfikują wiertło z Przedszkola, gdy Granat, Ametyst i Steven naprawiają szkody, które wywołało po włączeniu.

- Ugh, ta technologia jest już taka przestarzała... Jak wy z takim czymś wytrzymujecie? - Perydot z rozdrażnieniem odezwała się do Perły.

- Oh. Szczerze, nie narzekamy. Technologia tutaj jest dość zaawansowana na to, co potrafią osiągnąć ludzie. - odrzekła jej Perła.

Tymczasem, Ametyst i Steven rozmawiali ze sobą o wszystkim, co im przyszło do głowy, gdy sprzątali. Steven zauważył, że Granat jest bardziej milcząca niż zwykle.

- Hej Granat, wszystko w porządku? Wydajesz się, jakbyś, no nie wiem... Była gdzie indziej myślami bardziej niż zwykle.

Granat odpowiedziała dopiero po chwili.

- Co? Och, wybacz Steven. Zamyśliłam się. - odpowiedziała mu Granat i odeszła nieco dalej.

- Ametyst... Martwię się o Granat. Ta sytuacja chyba ją lekko przybija..

- Nie martw się, ziom. Granat potrafi działać w jeszcze gorszych sytuacjach. Będzie dobrze. Hej, ścigamy się kto pierwszy zbierze więcej tego złomu? 

- Jasne! Nie masz szans! - Steven od razu się rozchmurzył i pobiegł za szopę w poszukiwaniu złomu do zebrania.

Dwie godziny później, gdy Steven i Ametyst zebrali wszystko, co znaleźli udali się do Perły i Perydot, by sprawdzić jak im idzie. Granat siedziała obok, dalej zamyślona. 

- Wiertło gotowe! - oznajmiła Perła - Ale jest pewien problem. Ma ono ograniczony zapas mocy, więc nie wystarczy to na dotarcie do jądra Ziemi i powrót... Jakieś pomysły? - spojrzała na każdego z osobna. Ametyst na chwilę zamyśliła się, po czym zapytała:

- Może zmienimy kształt i spróbujemy się dokopać, a dalej pojedziemy wiertłem?

- To nawet dobry pomysł, ale co gdy dotrzemy do warstwy kamienia? Chyba nawet zmiana kształtu nie pomoże ci się przez to przebić.. - zauważyła Perła.

- Chwila... Mam pomysł! Sardonyks może zamienić swój młot w wiertło, przecież tak przebiłyście się przez ściany tamtego statku! Może ona da radę dokopać się na tyle głęboko, by wiertłu wystarczyło energii? - zaproponował Steven. Perła nerwowo spojrzała na Granat.

- Cóż... To też jakiś pomysł... Granat, co sądzisz? - zapytala niepewnie Perła.

- Możemy spróbować, ale najpierw pomysł Ametyst. - powiedziała stanowczo Granat, po czym przywołała swoje rękawice i przemieniła się w świder. Ametyst również zmieniła kształt. Klejnoty zaczęły się kręcić i w dość krótkiej chwili przebiły się przez ziemię i warstwę kamienia, ale Ametyst wkrótce po tym opadła z sił. Granat udało się dowiercić nieco dalej, po czym wóciła na powierzchnię. 

- Udało nam się dowiercić w miarę głęboko, ale wiertło się nie zmieści. Musimy poszerzyć tunel. - oznajmiła Granat.

Perydot, która przez ten cały czas nie odezwała się ani słowem, zadała ironiczne pytanie:

- Czy ktokolwiek z was chociaż pomyślał, jak macie zamiar przewiercić się do jądra i wyjść z tego żywo? Wątpię, że Perły, lub klejnoty z rodziny kwarców mogły wytrzymać tak wysoką temperaturę. 

- Potrafię pływać w lawie, a Steven może chronić resztę swoją bańką. Bardziej martwiłabym się o to, czy samo wiertło wytrzyma wpływ lawy na siebie. - odpowiedziała jej Granat.

- W wiertle znajdzie się miejsce na maszyny chłodzące. Jeśli uda nam się znaleźć coś do chłodzenia całego pojazdu, to przy odpowiedniej ilości mocy uda nam się tam dostać w całości. - powiedziała Perydot.

- Dobra. Granat, Perło, możecie zająć się poszerzaniem tunelu jako Sardonyks. Ja, Steven i Perydot poszukamy czegoś do chłodzenia wiertła. - rzekła w końcu Ametyst.

Wszystko postanowione - gdy trójka bohaterów ruszyła w stronę miasta, za nimi pojawił się filar pomarańczowego światła - Sardonyks wkroczyła na scenę. Udali się do taty Stevena, by spytać go, co mogłoby się im przydać. 

- Oh, cześć Steven! Ametyst! I... Och. - Greg lekko zbladł.

- Cześć tato! Poznaj Perydot, pomaga nam w budowie wiertła. Potrzebujemy jakiegoś sposobu na zamontowanie mechanizmu chłodzącego do wiertła. Nie wiesz może, gdzie powinniśmy szuka... - Stevenowi przerwał krzyk dziewczyn. Prędko pobiegli w kierunku wrzasku i zauważyli trzy Clustery dobijające się do pizzerii "Rybka". Gdy zauważyły Perydot, Ametyst i Stevena, ruszyły w ich kierunku. 

Ametyst przywołała swój bicz i związała dwoje z nich, gdy trzeci rzucił się na Stevena. Chłopak powstrzymywał go swoją tarczą, a Perydot złapała za szczotkę, którą znalazła w pobliżu i zaczęła okładać Clustera. Ametyst zaatakowała go Spin-Dashem, co zmusiło go do regeneracji. Steven szybko zabańkował go, a następnie rzucił swoją tarczą, na którą wskoczyła Ametyst i odbiła się od niej w powietrze, po czym zaatakowała z góry w związane Clustery. Po wszystkim - cala trójka zabańkowana i odesłana do świątyni. Gdy Kiki i Jenny gratulowały Stevenowi, Ametyst wróciła z Perydot do Grega. 

- Dobra... No więc, myślę, że znajdzie się jakaś stara klimatyzacja w moich rzeczach. Ametyst, dalej są w twoim pokoju, prawda? Może Perła da radę ją jakoś ulepszyć, bo ja wiem... - powiedział Greg.

- Przydałoby się też coś do zwiększenia wytrzymałości i ilości energii w wiertle, "tato". - dodała Perydot.

- Eh, heheh, Perry, mów do niego "Greg". Słowa "tata" powinien używać tylko Steven. - poprawiła ją z uśmiechem Ametyst. 

- Taak, to by było trochę krępujące... - przyznał Greg - W każdym razie, możecie poszukać na złomowisku. Tam jest pełno rzeczy, które ludzie wywalają, gdy można je jeszcze całkiem dobrze wykorzystać.

Wrócił Steven, po czym ruszyli tam, gdzie zaproponował Greg. Postanowili się rozdzielić i spotkać się pod wejściem za dwie godziny. Ametyst powycinała swoim biczem ze starych samochodów karoserie i przyniosła ich kilka, a do tego znalazła dwa jeszcze sprawne klimatyzatory. Steven przyniósł kilka pudeł złomu  i pomógł Perydot zataszczyć pod wejście całkiem sporą lodówkę i klimatyzator. 

Taszczyli to wszystko z półtorej godziny aż do szopy. Słyszeli wiercenie i czuli drżenie ziemi - Sardonyks dalej poszerzała tunel. Ametyst pobiegła do Świątyni, żeby przynieść cokolwiek znajdzie w swoim pokoju, a Perydot z pomocą Stevena zaczęła rozmontowywać lodówkę. 

Sardonyks w końcu wyskoczyła z tunelu i rozłączyła się. Perła i Granat dosiadły się do nich i zaczęły majstrować przy klimatyzatorach. Wróciła też Ametyst z pokaźną stertą różnych rzeczy. Zabrali się do roboty na całego, by jak najszybciej wyruszyć do jądra Ziemi. 

Nie wiedzieli jednak jeszcze, jak mało czasu im zostało do rozbrojenia bomby. Tik-tak, tik-tak...

Advertisement